Compendia - spis


Compendia Hitaliana - Wybuchające drzewa

Poniższy tekst powstał z inspiracji ideą Natchnionego, czyli Marcina.
Pomyślałem, ze jego teoria na temat drzew jest warta przedyskutowania, wiec ją pokrótce przedstawię.

Pytanie:
- dlaczego te drzewa wybuchają i jak wyjaśnić to, że pożar lasu nie zmienił w piekło całej okolicy.

Co wiemy:
- drzewa zawierają dziwną, oleistą substancję; to znaczy wiemy, że ma ona konsystencję, lepkość i ogólny wygląd podobny do tranu, oliwy czy czegoś takiego,
- drzewa nie mogą być łatwopalne ze swej natury, inaczej każda iskra oznaczałaby katastrofę na skalę kontynentu.

Co odkrył Natchniony (a miał trochę czasu na odkrywanie, bo budowa kapliczki jakoś się odwleka):
- dookoła kolców zauważyć można dziwne "obwódki" czy też pierścienie, które nie wydają się być częścią rośliny,
- drzewa posiadające owe "obwódki" używają kolców nie tylko do biernej obrony, ale także do "polowania" na mniejszą zdobycz; wystrzeliwują w tym celu kolce w kierunku ofiary,
- "strzelające drzewa" otoczone są systemem dziwnych "nitek" czy też "linek", które prowadza do wyżej wymienionych pierścieni i są najprawdopodobniej pochodzenia zwierzęcego.

Teoria:
Mamy tu do czynienia z rodzajem mutualizmu, specyficznej symbiozy w której jeden z gatunków dostosował się ściśle do współpracy z drugim tak, że ich ewentualne rozdzielenie będzie się wiązać ze śmiercią obu organizmów. Szczegółowa analiza kolców (polegająca na odcięciu jednego z nich nożem) doprowadziła do odkrycia, że pod nimi właśnie znajdują się zbiorniczki z ową tajemniczą cieczą. Jest jej dość mało i ma stosunkowo niska temperaturę wrzenia. Gdy zostanie podgrzana i zaczyna wrzeć, powstające ciśnienie wyrzuca kolec. Za zagotowanie cieczy wydają się być odpowiedzialne właśnie owe tajemnicze pierścienie, będące jakimś gatunkiem zwierzęcia. System "naprowadzania" i "koordynacji" zbudowany jest w oparciu o otaczające drzewo nitki, wyniki doświadczeń (polegających na rzucaniu w owe nitki patykami i kamieniami) wskazują, ze organizm zwierzęcy jest w stanie określić, która z nich została pobudzona i "odstrzelić" odpowiednie kolce. Czas reakcji wynosi około 3 sekund, wiec szybko poruszający się obiekt nie jest zagrożony. Efektywny zasięg rażenia kolcami wynosi około 20 metrów.

Niby czemu miałoby tak być?
Zysk jest dwojakiego rodzaju.
1) Organizm zwierzęcy wydaje się być zdolny do wchłaniania szczątków ofiary - w tym celu "otorbia" ją podobnym do owadziego kokonem i trawi. Potwierdza to dogłębna (kokon ma około 2 cm. grubości) analiza jednej z ofiar.
2) Roślina czerpie związki azotu od symbionta (jak u Ziemskich motylkowych) oraz wykorzystuje niestrawione resztki, które rozkładając się użyźniają glebę wokół drzewa.

Wnioski:
Drzewo nie jest groźne dla ludzi. Jest bardzo charakterystyczne (nitki "detektorów", pierścienie wokół kolców), a po odpowiedniej "obróbce", czyli zmuszeniu go do wystrzelenia wszystkich kolców - całkowicie bezbronne.
Należy się zastanowić, czy:
a) kolce mogą się przydać na narzędzia w rodzaju grotów strzał czy włóczni; ze względu na twardość wydają się rokować spore nadzieje,
b) istnieje możliwość "hodowania" symbionta (na jednorazowe kuchenki?); jeśli warunek a) będzie spełniony - jak wiele kolców można odstrzelić, żeby drzewo nie obumarło,
c) jako, ze część organizmu zwierzęcego odpowiedzialna za wystrzeliwanie kolca smaży się sama w momencie "strzału", należy zbadać jej jadalność i walory odżywcze,
d) jeśli (co oczywiście jest z góry przesadzone) warunek c) zostanie zweryfikowany pozytywnie, należy postarać się osiedlić w okolicy, gdzie drzewa gatunku "Vox Dei" występują w dużej obfitości.

Pytanie do Natchnionego:
Czy, skoro drzewa wykorzystują tak skomplikowane systemy obrony, Pan zezwoli swoim owieczkom na grę na równych warunkach i używanie: kusz, muszkietów, karabinów, dział, rakiet dalekiego zasięgu. Wszystkie one działają na analogicznej zasadzie. Czy (ze względu na prawdopodobieństwo występowania rosiczek, dzbaneczników itp.) istnieje możliwość stosowania: wnyków, szczęk, dołów-pułapek, pętli duszących, garotty, a także lassa, min-pułapek i barw ochronnych.

Pytanie do Jarka Grzędowicza (Nino, przekażesz?):
Czy gatunek "Vox Dei" wraz z symbiontem można uznać za oficjalnie istniejący na Hitalii? Pozwalałoby to raz na zawsze zakończyć jałowe dyskusje na temat "czemu przestało się palić": przestało, bo ciecz nie jest palna, a wybuchające drzewa są rozsiane stosunkowo rzadko. Pożar zaś doszedł do obszaru, gdzie wilgotność ściółki spowodowała jego wygaszenie (blisko strumienia, moczarów, góry - brak zwartego drzewostanu).

Łukasz Grochal


--- --- ---

Plik utworzony: 11-07-2000
Ostatnia modyfikacja: 15-01-2003
Copyright (c) 2000-2003 Łukasz Grochal Wojciech Gołąbowski