A wiec!
To
wcale nie jest dziwne, ze syczące ptaki dotąd się nie pojawiły! Po
prostu maja swoje tereny łowieckie - i skoro wybuch (podmuch i inne tego
typu) zniszczyły jednemu z nich gniazdo (najprawdopodobniej z nim samym
- tj. z ptakiem) to inne będąc daleko nie przylecą tak szybko.
Atakowanie
stadami: bzdura! Drapieżne ptaki nie polują stadami!!! Bo
niby jak??? Skoro są tak duże jak są to nie upolują czegoś większego od
siebie - czemu to proste po schwytaniu posiłku odlatują dalej by na
jakimś wzniesieniu w spokoju skonsumować to co akurat wpadło w pazury.
Gdyby te ptaki atakowały ludzi to musiałyby mieć rozmiary pterodaktyla
(hope że dobrze pamiętam pisownie) lub jeszcze większe - so tak na oko
20 m (dwadzieścia metrów!) rozpiętości!!!!! Wyobraźcie to sobie - takie
wielkoludy atakujące stadem :>>>>>>>>
Teraz
trochę mechaniki: W jaki sposób taki ogromny ptak miałby latać...
niech nawet ma kości z superlekkich materiałów epoksydowych - jego waga
wymagałaby takiej ilości energii, ze musiałby cały czas jeść by
zaspokoić głód.... taaaa pewnie dlatego atakuje wszystko co się rusza.
Next:
ptaki które zostają po schwytaniu posiłku na miejscu to
padlinożercy - im jedzenie nie zwieje so gdyby ktoś się pojawił to
jeśli nie uda się go odstraszyć to zawsze może cos zostawi :>
OK,
jak rozumiem Enid zobaczy stado krążących nad polana ogromnych
ptaków, które obniża lot na wysokość 1 do 1,5 metra będą zabijać
kolejne ofiary (losu :>>) machając swymi wielkimi skrzydłami by
utrzymać się w powietrzu, a następnie...
... padną
z wyczerpania po takiej akcji - to nie kolibry!!!!
Teraz
trochę rozsądku: syczący ptak: (nawiązując do listu Judyty :>)
primo:
nie wiadomo dlaczego syczy - może sam boi się jakiś drapieznikow
obrzerających mu gniazdo z jaj i naśladuje węża (w tym przypadku wąż
atakujący te gniazda to nieciekawy pomysł)
drugie
primo: może syczy by zwabić jakieś drapieżniki polujące na węże...
wystawia taki kawałek zrogowaciałego ogona (wyglądającego dokładnie
tak jak wężowy) i SSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSSyczy...
zwabiony drapieżnik podchodzi sobie i.... już jest pomiędzy
ZĘBAMI DZIOBOWYMI :> (trochę to nierealne, ale zawsze) - w tym przypadku
skoro ptak zjada drapieżniki polujące na węża to węża tez mógłby
upolować (może nie upolować, ale zjeść na pewno)
trzecie
primo: przecież tak zbudowany ptak jest idealny do polowania
na świnki skalne!!!!! Stoi sobie taka świnka i się nie rusza.... w
zasadzie prawie zlewa się z otoczeniem... nasz syczący ptak krąży sobie
w górze zły bo kobita na jajach została a on nie ma jeszcze obiadu
UWAGA!
(by nie posadzono mnie o bycie $$) wersja druga:
nasza sycząca ptaszyna krąży sobie w górze, zła bo mąż na jajach został
a ona nie ma jeszcze obiadu
UWAGA!
(by nie było tak miło) wersja trzecia:
nasz syczący ptak krąży sobie w górze, i myśli (???), że to jednak
źle jest być obojnakiem, bo nie ma kto na sześcianikach siedzieć, zły bo
po prostu głodny.
Dobra
już kończę... no więc to coś sobie lata i nagle widzi na dole
jakieś poruszenie (świnkę zabolała..... noga i poprawiła sobie pozycję)
Ptak kombinuje (?!) małe+na skałach+teraz się nie rusza=jedzenie!!!!!
Lotem pikujaco ślizgowym ptak dopada ofiary i tuz nad skałami podrywa
się w górę szczęśliwy z posiadania obiadku.
Niektórzy
mogą powiedzieć, ze jestem OKRUTNY i nie * skalnych świnek...
Nieprawda ŚWINKA TEZ MOZE SIE BRONIĆ! a jak myślicie po co ma na sobie
te cale litry straszliwie śliskiego ŚLUZU??? i czemu jest taka wstrętnie
szybka?????? .... ale, ale na każdą obronę mamy swój sposób - ptaszek
wykształcił sobie specjalne wypustki rogowe na dziobie (zęby dziobowe)
poprawiające nieco jego szanse w konfrontacji ze świnką skalną.
To tyle
na temat świnek skalnych (na razie).
czwarte
primo: Ptaszyna poluje na te ohydne i obślizgłe ryby (które
jadł miedzy innymi także Kawaii), przylatuje sobie taki na łąkę (ryby
na łące??? - zdziwicie się... spoko spoko) i paroma lotami koszącymi
zbiera kilkanaście większych owadów.... magazynując je w swoim wolu
czy czymkolwiek... ok tak uzbrojony... a chwileczkę jeszcze wbija dziób
w pień oleistego drzewa (tzn nie wbija tylko macza w tym oleum co to
Zaglobie do głowy ale to inna bajka... tj. każdy ptak ma już swoją
dziuplę która służy mu przez długi czas i nie ulega uszkodzeniom - i tak
gwarancja dawno wygasła) no więc po uzbieraniu owadów i unurzaniu dzioba
w oleum leci taki nad rzekę i tam spokojnie staje w wodzie (na jednej
nodze OF COURSE) wypluwa z wola (eeeeeee) robaki (eeeee) i czeka na ryby
Ryby nieświadome pojawienia się nowej kolumny (piątej) w ich podwodnym
świecie podpływają i widząc darmowy obiadek przystępują do degustacji
WERSJA 1:
robaki otoczone olejem są trujące dla ryb i te wypływają
brzuchami (lub ogonami lub pyskami) do góry gdzie łapie je ptak
(ta wersja jest mało realna po kilku takich zagrywkach ryby nie tkną
darmowego żarcia - chyba, ze dopiero co urosły)
WERSJA 2:
ptak za pomocą swego naoliwionego dzioba wybiera z wody
oślizgłe ryby zajęte szamaniem, w czy pomagają mu umieszczone w dziobie
wyrostki kostne (rogowe lub chrzestne - czyli.... TAK! DING DING DING
DING wygrałeś wycieczkę na HITALIE :>>>). Oblany olejem dziob wchodzi w
wodę jak gorący nóż w masło (a nawet margarynę) i prawie nie płoszy
pozostałych dań (tj. ryb).
piąte primo:
w czwartym primo ptaki mogą polować stadnie (parami,
trójkątami małżeńskimi lub nawet całym męskim bądź damskim haremem :>)
|